Jesienny ślub
Zanim na dobre rozgrzeje nas wiosna, a zaraz potem lato, chciałabym Was zaprosić na przewędrowanie ze mną przez jesienne święto K&T, którzy swoją miłość postanowili celebrować w przepięknym miejscu, jakim jest Cicha 23 w Markach pod Warszawą.
Cicha 23 pod Warszawą
To miejsce zachwyca! Na każdym kroku widać, że zostało stworzone przez ludzi z pasją, którzy bardzo świadomie podeszli do opracowania wizualnej koncepcji Cichej. Niegdyś stajnia, teraz miejsce, w którym człowiek czuje się trochę jak w bajce – cegła, drewno i na każdym kroku zieleń, która praktycznie scala się z tym wnętrzem. Dodatkowo tereny wokół również zachęcają do tego, żeby trochę na nich poprzebywać. Jesienne barwy jeszcze bardziej podkreślały wyjątkowy charakter tego miejsca. Jednym słowem: jest tam bosko!
Piękne miejsce to również piękne zdjęcia
K&T również byli tym miejscem zachwyceni. Nam wszystkim zależało na tym, żeby wykorzystać zdjęciowy potencjał Cichej tak bardzo, jak tylko się da. Zamiast szykować się w domu, K&T zdecydowali się przenieść swoje przygotowania do Cichej. I wprawdzie ta zmiana oznaczała, że na przygotowaniach byliśmy tylko we trójkę – młoda para i ja, ale dzięki temu nie tylko mogliśmy cieszyć się urokami Cichej od samego początku, ale także w pięknych okolicznościach przyrody odbyć First Look i nawet zdążyć z mini sesją jeszcze w świetle dziennym, zanim wyruszyliśmy do kościoła. Dodam tylko że T. szykował się w jednym z klimatycznych boho namiotów Kimura Glamping, a K. w urokliwym drewnianym domku.
Saksofon w kościele
W Kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny przy Rynku Nowego Miasta miałam okazję znaleźć się już drugi raz i tak się akurat złożyło, że to był kolejny raz, kiedy spotkały mnie tam niesłychane doznania słuchowe. Kiedyś fotografowałam w tym miejscu grudniowy ślub, który uświetniał wspaniały chór. Oraju, jak on uświetniał. Byłam autentycznie wzruszona. Tym razem chóru nie było, ale był …saksofon. Zazwyczaj oprawa muzyczna w kościele kojarzy nam się z instrumentami smyczkowymi, pianinem, może gitarą i wiadomo – organami, ale saksofon, który wypełnia stare mury ciepłym przeciągłym dźwiękiem to jest magia.
Pierwszy taniec pod gołym niebem
Tak, to był październik. Jesień już w pełni. Ja sama w drugiej połowie dnia odczuwałam, że to chyba mój ostatni ślub tego sezonu, który fotografowałam w sukience. Ale czy to nas powstrzymało od rozpoczęcia zabawy tańcem pod chmurką na pięknie oświetlonym tarasie? Oczywiście, że nie! K&T najwyraźniej byli mocno rozgrzani emocjami i dali radę bez problemu. I tak potem goście przetańczyli jeszcze kilka piosenek pod gołym niebem aż do przywitania tortu, który akurat był idealną cezurą pozwalającą nam przenieść się już na dalszą część wieczoru do środka.
Nocna sesja pary młodej
I tak jak wspominałam, chcieliśmy wszelkimi urokami Cichej opatrzyć K&T, nie mogliśmy więc nie skorzystać z okazji i nie wykonać mini sesji także po zmroku.
Tak więc zapraszam Was serdecznie do obejrzenia relacji z tego pięknego jesiennego dnia.
Reportaż pierwsza klasa. Gratulacje!
Dzięki serdeczne! 🙂